top of page

Jak radzić sobie z niechcianymi dźwiękami podczas nagrań lektorskich w domu?


Dla wielu z Was z pewnością nie będzie to żadna nowość, ale mimo wszystko napiszę: podczas tworzenia nagrania lektorskiego niezbędna jest absolutna cisza. Zwłaszcza, że mikrofony pojemnościowe, często wykorzystywane podczas takich sesji, są bardzo czułe i niestety ochoczo „łapią” wszystkie niechciane dźwięki otoczenia, jak szczekanie psa sąsiadów, sygnały przejeżdżającej ulicą karetki pogotowia, warkot kosiarki czy kłótnię sąsiadów z piętra nad nami.



Niechciane dźwięki są prawdziwą zmorą nagrań lektorskich (i nie tylko - ale dziś skupimy się na kwestiach lektorskich) – niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nigdy nie musiał z ich powodu powtarzać ujęcia. Na szczęście z tą „przypadłością” można sobie do pewnego stopnia poradzić.


I nie chodzi nawet o adaptację akustyczną naszej "dziupli", czyli pomieszczenia przeznaczonego do prowadzenia nagrań. Zwłaszcza, że ona często nie likwiduje całkowicie problemu, bo niechciane dźwięki przenoszą się jak zaraza – przez fundamenty, przez ściany, przez statyw – prosto do naszego mikrofonu. I mamy klops, bo na nagraniu słychać coś, czego tam być nie powinno.


Oczywiście, adaptacja akustyczna studia nagraniowego jest absolutnie konieczna i w żadnym razie nie możemy tego tematu zaniedbać. Przy pomocy odpowiedniego wygłuszenia możemy wiele osiągnąć i niechciane dźwięki z zewnątrz w znacznym stopniu ograniczyć. Niestety jednak wełna mineralna czy panele ze specjalistycznej pianki nie załatwią sprawy w sposób idealny. Zwłaszcza, że - jak wielokrotnie powtarzam w moich kursach i filmach - adaptacja ma za zadanie przede wszystkim zniwelować odbicia wewnątrz naszego whisper-roomu, a nie odseparować nas od otoczenia.



Dzięki rozwojowi technologii mamy do dyspozycji sporo wtyczek VST, jak choćby Izotope RX czy Waves Clarity VX, które mogą nam pomóc pozbyć się zabrudzeń z nagrania - ale zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć, zatem naszym celem zawsze jest nagranie bez niechcianych dźwięków.



A może tak praca na nocnej zmianie?


Jeśli Wasze studio nagraniowe zlokalizowane jest na przykład przy ruchliwej ulicy, przy przedszkolu, szkole, kościele, parku dla psów, fabryce, tartaku czy pętli tramwajowej, to jakimś rozwiązaniem problemu niechcianych dźwięków z zewnątrz może być nagrywanie w godzinach późnowieczornych i nocnych. Przyznam, że sam z tego rozwiązania korzystałem w pierwszych latach swojej działalności lektorskiej. Mieszkałem wówczas na krakowskim Starym Mieście, w wynajętym mieszkaniu z oknami wychodzącymi na Aleję Słowackiego - jedną z najruchliwszych arterii komunikacyjnych w centrum. Cienkie szyby i stare, nieszczelne, drewniane okna powodowały, że cały dzień towarzyszył mi hałas tysięcy samochodów, który milkł dopiero około 22:00 - i wtedy zazwyczaj podłączałem mikrofon i zaczynałem pracę.




Wiem, że nie każdemu musi to odpowiadać i że taka praca dla niektórych jest bardzo męcząca. Może się jednak okazać, że nie będziecie mieć innego wyjścia, bo nagrania prowadzone w ciągu dnia musicie regularnie powtarzać z powodu częstego bicia kościelnych dzwonów, dzieci krzyczących pod oknami na każdej przerwie (aż do późnego popołudnia, bo lekcje są na dwie zmiany) czy zgrzytu przejeżdżających co kilka minut tramwajów. Wówczas lepszym pomysłem może się okazać praca na nocnej zmianie niż systematyczne powtarzanie nagrań, bo znowu jakiś niechciany dźwięk wdarł się nam w eter.


Jeśli jest szansa wpłynąć na niekorzystane warunki - na przykład poprzez negocjacje z koszącym trawę sąsiadem (w moim przypadku parę razy sesję uratowała butelka domowej nalewki), uszczelnienie okien (czy zastawienie ich wełnianymi panelami) albo znalezienie w domu/mieszkaniu miejsca, które jest mocniej odizolowane od hałasu (np. garderoba lub spiżarka w samym środku bryły budynku) - warto spróbować.


Niestety z doświadczenia wiem, że cztery na pięć takich sytuacji jest niezależnych od nas i szkoda nerwów na złość o sprawy, na które zwyczajnie nie mamy wpływu. Lepiej zaparzyć melisę, przeczekać do wieczora i wtedy zabrać się za pracę.


Opcją jest zawsze zmiana lokalizacji studia na wieś spokojną i wesołą bądź jakąś pustelnię, ale przecież to też nie zawsze będzie możliwe. Choć w dzisiejszych czasach nasza praca jest już właściwie w całości zdalna, więc dopóki mamy internet... dlaczego by nie wyprowadzić się do domku w Karkonoszach...? ;)



718 wyświetleń

Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page