top of page
Zdjęcie autoraKrzysiek Buratyński

Jak zadbać o głos zimą? [wideo]


To niezwykłe, że minęło już 10 miesięcy od uruchomienia kanału na YouTube! Przez ten czas - czasem zgodnie z zamiarami, czasem metodą prób i błędów - nauczyłem się bardzo wiele, i wierzę, że znacznie poprawiłem jakość przekazywanej wiedzy i tworzonych materiałów.


Niemniej, warto czasem wrócić do co ważniejszych tematów poruszanych w filmach czy na fanpejdżu - i blog jest do tego znakomitym medium. Zajrzę więc czasem do starych tematów, dorzucę garść nowych, i na pewno rozwinę pewne kwestie, o które pytaliście w komentarzach lub wiadomościach.


Na pierwszy ogień uznałem za stosowne wziąć na warsztat temat, który... wziąłem na pierwszy ogień 10 miesięcy temu. Temat z pierwszego filmu, który pojawił się na moim kanale.

Czyli... jak zadbać o głos zimą.


Aura za oknem zrobiła się absolutnie przepiękna, a biały puch zasypał większość kraju porządnej grubości warstwą. Ale kiedy odsuniemy na bok wizualne aspekty zimy, okaże się, że nie jest to najprzyjemniejszy okres roku dla naszego głosu.



Nie jest to takie proste jak mogłoby się wydawać.

Jak zatem zabezpieczyć nasz głos na ten bardzo niesprzyjający sezon?


Największym wrogiem dla naszego głosu dla naszych w ogóle dróg oddechowych są ciągłe zmiany temperatury i wilgotności. A tych zimą mamy aż nadto. Dwadzieścia lub więcej stopni Celsjusza w mieszkaniu jest drastycznie różne od minus pięciu na zewnątrz.

Nawet jeśli nie ma śniegu, mróz jest zabójczy dla dróg oddechowych. Przechodząc przez próg domu, wystawiamy je na zmianę o dwadzieścia kilka stopni Celsjusza. Pokonujemy kilkaset metrów po tym pięciostopniowym mrozie i... wsiadamy do tramwaju gdzie włączone ogrzewanie bucha w nas powietrzem o temperaturze nawet czterdziestu stopni. A przecież nie będziemy całkowicie pozbywać się płaszcza czy kurtki, by przejechać dwa przystanki. To potężne skoki temperatury, ale także wilgotności - a najbardziej narażone na kontakt z tymi skokami są nasze drogi oddechowe.

Pamiętacie na pewno jak rodzice mówili wam, że należy oddychać nosem a nie ustami. Powód jest prosty - przez nos i zatoki nasz tor oddechowy jest troszkę dłuższy. Stąd wdychane powietrze ma trochę więcej czasu żeby się ogrzać.


No ale nasze ciało ma około 36 stopni Celsjusza.


Powietrze które jest grubo na minusie nie zdąży się aż tak bardzo ogrzać zanim trafi dalej do tchawicy, oskrzeli i płuc. Do tego nie mówimy o jednej zmianie temperatury i wilgotności, ale - w zależności od tego jak wygląda nasz dzień - o kilku czy nawet kilkunastu. W obie strony.


I to zaczyna bardzo negatywnie wpływać na pracę naszego aparatu oddechowego i na pracę naszego aparatu głosowego. Jak sobie z tym radzić? Kluczem do całej tej sytuacji jest w pierwszej kolejności utrzymanie odpowiedniego nawilżenia górnych dróg oddechowych, co wbrew pozorom nie jest wcale takie proste. Dlaczego? Kiedy jesteśmy narażeni na wspomniane zmiany temperatur i zmiany wilgotności, nasze górne drogi oddechowe mocno się przesuszają, następuje przesuszenie błon śluzowych, przekrwienie tylnej ściany gardła i przekrwienie krtani.


To wszystko (pomijając fakt, że może powodować problemy chorobowe czy stany zapalne) powoduje, że nasz głos nie pracuje jak należy. Musimy w związku z tym nasze górne drogi oddechowe odpowiednio nawilżyć. Jak? Oczywiście pierwszą i najbardziej oczywistą radą jest pić dużo wody. I oczywiście, jest to jak najbardziej wskazane. W końcu zimą (wbrew pozorom) oddajemy bardzo dużo wody np. pocąc się pod grubą kurtką - musimy zatem zapasy wody uzupełniać na przestrzeni dnia.


Ale jeśli pamiętasz lekcje biologii to wiesz, że nasz przełyk i tchawica są całkowicie od siebie odseparowane. Mało tego, pracują naprzemiennie. W momencie kiedy oddychamy - nie jesteśmy w stanie przełykać, a kiedy przełykamy - nie jesteśmy w stanie oddychać.

Gdy biorę łyk wody ze szklanki, woda przez mój przełyk leci w kierunku żołądka, ale krtań i tchawica niestety pozostały zamknięte. Oznacza to, że choć ten łyk nawadnia mój organizm, to nie nawadniania bezpośrednio moich dróg oddechowych, w tym moich strun głosowych. A przecież o to dokładnie chcę zadbać - to one są narażone! Nie oddycham przecież przez mój przełyk i to nie on się przesusza.

Musimy do sprawy podejść w kompleksowy sposób, bo nawilżanie nie polega tylko na dostarczeniu doraźnie wody do miejsca które się przesusza. Musimy zadbać o odpowiedni poziom wilgotności w miejscach w których spędzamy dużo czasu. Niestety ogrzewanie wysusza powietrze, czy tego chcemy czy nie. Co możemy z tym zrobić?


Pierwsza pomoc to zakupienie nawilżacza. Osobiście mam nawilżacze w kilku pomieszczeniach w domu. W studiu, bo tutaj spędzam najwięcej czasu, poziom wilgotności mam precyzyjnie dobrany i staram się żeby to było 45-55% wilgotności. Ta wartość jest uznawana za optimum dla pracy głosem. Monitoruję to na dwóch higrometrach (analogowym i cyfrowym) oraz za pomocą oczyszczaczy powietrza które pracują u mnie 24/7.


Temat oczyszczaczy jeszcze zapewne poruszę w przyszłości, bo po filmie i po wzmiance na portalu PolscyLektorzy.pl dostałem mnóstwo pytań o modele, technologie czy optymalne ustawienia - więc definitywnie jest to temat warty rozwinięcia w swoim czasie. No i jest całkowicie oczywiste, że jeśli mieszkamy w miejscu, które jest narażone na smog - oczyszczacz powietrza powinien się w domu znaleźć.

Wracając do tematu wilgotności pomieszczenia: wspomniane 45-55% nie jest przypadkowe. W takiej wilgotności nasze struny głosowe pracują optymalnie, nasza krtań jest optymalnie nawilżona, oraz... zdradzę Ci jeden mały sekret realizatorski, związany z używaniem różnego rodzaju elektroniki... przy małej wilgotności powietrza wszystko się dużo bardziej elektryzuje. I faktycznie, kiedy wilgotność spadnie poniżej ok. 35%, wszystkie sprzęty w studiu zaczynają niemiłosiernie kopać prądem i, kiedy muszę sięgać do konsolety kilkadziesiąt czy kilkaset razy w ciągu dnia, staje się to dość nieznośne...

Oczywiście, po premierze filmu kilka osób spytało - "Co w takim razie, kiedy wilgotność jest za wysoka?". Pytanie jak najbardziej na miejscu, aczkolwiek temat redukcji wilgotności czy osuszaczy powietrza zostawię na kiedy indziej - zwłaszcza, że w okresie grzewczym problem taki prawie nie występuje (zaczyna za to doskwierać na wiosnę lub jesienią).


Kolejny, bardziej bezpośredni sposób na nawilżenie górnych dróg oddechowych? Nebulizator, inaczej inhalator.


Sesja z nebulizatorem trwa kilka do kilkunastu minut. Urządzenia nie są drogie - to jednorazowy wydatek kilkudziesięciu lub nieco ponad stu złotych, a do tego koszt ampułek, który jest niewielki, zwłaszcza przy zakupie większego zapasu - 0,6-1,2zł/szt.


Takie sesje robię w sezonie zimowym codziennie. W końcu jestem lektorem, pracuję głosem każdego dnia. Każdego poranka siedzę przed mikrofonem i co rano mój głos musi być w topowej kondycji. Dlatego wieczorem, przed zaśnięciem, robię sobie taką właśnie sesję inhalacji. Najczęściej korzystam z ampułek solankowych, izotonicznych i z kwasem hialuronowym. Różnica w komforcie pracy głosem o poranku jest dość duża - bo drogi oddechowe nie przesuszają się aż tak bardzo podczas snu.


A co jeśli nie masz nebulizatora, a chcesz doraźnie zadbać o nawilżenie strun głosowych i krtani? Jest pewna aktorska i estradowa sztuczka, której możesz użyć.

Tak jak pisałem wcześniej, nie jesteśmy w stanie nawilżyć naszej krtani pijąc wodę - ale możemy rozbić wodę na mniejsze drobinki w jamie ustnej, a potem zrobić wdech, nawilżając krtań.

Aby nie zrobić sobie krzywdy, bierzemy mały łyk wody (ok. łyżki stołowej objętości), pochylamy głowę do przodu, po czym robimy spokojny wdech ustami, powodując lekkie bulgotanie wody na wargach.

W ten sposób mgiełka z wody osiada na naszej krtani i powoduje nawilżenie błon śluzowych, które łatwo przesuszają się w sezonie grzewczym.

Aby zobaczyć dokładnie jak to zrobić - obejrzyj film (10:16)


Jest to trik stosowany przez artystów estrady od bardzo bardzo dawna - pozwala szybko i doraźnie nawilżyć struny głosowe za kulisami, tuż przed wyjściem na scenę (lub podczas antraktu).

Oczywiście, to ćwiczenie nie jest stuprocentową alternatywą dla inhalatora czy odpowiedniej wilgotności pomieszczenia - ale jeśli czujesz jakiś dyskomfort, którego potrzebujesz się pozbyć szybko (np. tuż przed wejściem na scenę) - warto mieć pod ręką butelkę wody i pamiętać o tej technice.

Wrócę jeszcze na moment do tematu snu. Powiedziałem już, że w czasie snu błony śluzowe się przesuszają i, chcąc nie chcąc, powoduje to sporo problemów związanych z głosem. Zadbanie o odpowiednie nawilżenie strun głosowych przed snem jest kluczowe żeby w ciągu nocy nie nastąpiło znaczne pogorszenie pracy górnych dróg oddechowych.


Jest jeszcze jedna rzecz, którą można zrobić, by sobie pomóc - możemy odrobinę obniżyć temperaturę w pomieszczeniu, w którym śpimy.

Ja mam ten komfort, że sypialnia jest oddzielnym pomieszczeniem w domu, gdzie tylko i wyłącznie śpię (choć na przestrzeni lat mieszkałem w kawalerkach i wynajmowałem pokoje, więc takiego luksusu nie miałem). W sypialni, właśnie ze względów zdrowotnych i głosowych temperatura jest o kilka stopni niższa niż w pozostałych pomieszczeniach. W sezonie grzewczym w całym domu jest to około 18-20 stopni Celsjusza. W sypialni natomiast jest to 15-16 stopni.


Zimno? Może i tak, ale zawsze można przykryć się nieco grubszą kołdrą, a powietrze, które jest chłodniejsze - znacznie mniej przesusza nasze struny głosowe.


Jak jeszcze zadbać o głos zimą? Oczywiście zabezpieczając górne drogi oddechowe, kiedy wychodzimy na zewnątrz. Czapka i szalik to nie tylko gustowne akcesoria, ale też ważna dla zdrowia ochrona naszych dróg oddechowych. Przez głowę wytracamy mnóstwo ciepła, a wychłodzenie szyi i klatki piersiowej może skończyć się stanami zapalnymi, które "unieruchomią" nas głosowo na przynajmniej kilka dni. Jeśli już o szaliku mowa - z własnego doświadczenia i obserwacji polecam rozejrzeć się za kominem. Mam świadomość, że klasyczny szalik może być ładniejszy i modniejszy, ale komin zapewnia dokładną ochronę cieplną wokół górnych dróg oddechowych i znacznie lepiej izoluje naszą szyję.


Sposobów na dbanie o głos możemy znaleźć jeszcze multum - ale na pewno jeszcze niejeden raz ten temat będzie się przewijał, zarówno w filmach, jak i tutaj, na blogu.


A Ty? Masz jakieś ulubione sposoby na rozprawienie się z zimowym ryzykiem dla głosu? Ulubiony napar lub herbatka? Kąpiel solankowa? Zupa dyniowa? Z może nalewka imbirowa? Podziel się w komentarzu, z chęcią dowiem się więcej!



640 wyświetleń

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page